We wtorek 24 września doszło do poważnej awarii mostu obrotowego. Most jest zamknięty dla ruchu pieszego i kołowego do odwołania.
Zarząd Dróg Powiatowych ustalił, że przyczyną awarii jest pęknięty ze starości łańcuch. Zdaniem dyrektora ZDP, awaria mostu może potrwać nieco dłużej, gdyż potrzebne do jego naprawy części nie są dostępne na miejscu. Oznacza to, do czasu usunięcia awarii, ani samochody ani piesi nie mogą z niego korzystać. Jest to czarny scenariusz szczególnie dla mieszkańców tzw. Wyspy Giżyckiej, którzy przez wciąż nieotwartą nową kładkę, do centrum będą mogli przedostać się albo mostem na obwodnicy, albo mostem kolejowym, który oficjalnie nie służy jako przejście.
Nowa kładka, miała być oddana do użytku 20 kwietnia, minęło pół roku i nic nie zapowiada szybkiego jej otwarcia. Co chwila pojawiają się informację o kolejnych uszkodzeniach, braku elementów konstrukcyjnych itd. Jeszcze w czerwcu na sesji rady miejskiej, apelowałem do burmistrza Iwaszkiewicza, aby zwłoka nie utrudniała mieszkańcom giżycka codziennego funkcjonowania. Z racji braku ekipy budowlanej na nowej kładce, prosiłem aby rozważył możliwość zastosowania kar umownych wobec wykonawcy, co zapewne przyśpieszyłoby tempo prac. Dzisiaj przy okazji awarii słyszymy od burmistrza Iwaszkiewicza, że "Dokładny termin udotępnienia kładki nie jest znany, ponieważ Wykonawca ciągle stara się uzyskać pozowlenie na użytkowanie. Jeżeli złoży wszystkie wymgane przez Inspektora dokumenty, a kontrola przebiegnie pozytywnie, otwarcie może nastąpić w każdej chwil" , tyle tylko, że burmistrz powtarza to od... lipca i nic w tej sprawie nie robi. Nie znamy nawet oficjalnych powodów przedłużających się prac przy nowej kładce. Zniecierpliwienie wśród mieszkańców rośnie, awaria mostu obrotowego dodatkowo je spotęguje. W tej kwestii burmistrz Iwaszkiewicz nie zdał egzaminu z roli dobrego gospodarza.