Za nami czerwcowa, ostatnia przed wakacjami, sesja Rady Miejskiej w Giżycku. Długa bo trwająca blisko 7 godzin, niosła ze sobą ważne punkty: Udzielenie Absolutorium Burmistrzowi oraz Debatę nad raportem o stanie Miasta.
Zacznę od raportu. Jest czymś nowym. Ustawa o samorządzie gminnym wprowadziła go dopiero od tego roku. Debata dla mnie, była okazją do podsumowania polityki Miasta oraz obecnego Burmistrza Iwaszkiewicza (w końcu poprzez wprowadzenie takiej debaty, ustawodawca chciał wzmocnić funkcję kontrolną gminy). Tydzień temu zwróciłem się do p. Mirosława Kastnera - mieszkańca Giżycka, aby wziął udział w debacie (ustawa to umożliwia) na równi z radnymi. Mirosław Kastner jest giżyckim przedsiębiorcą z branży budowlanej, ale również inżynierem specjalizującym się w ruchu drogowym. Dzięki jego obecności udało się poruszyć wiele kluczowych punktów, które wydaje się zaczynamy powoli dostrzegać. Mówię nie tylko o radnych z ramienia Aktywnego Giżycka, ale o radnych Giżyckiego Porozumienia Obywatelskiego i to wg. mnie największy sukces wtorkowej sesji.
Wyciągnięte konkluzje:
- Darmowa komunikacja miejska nie spełnia swojej roli. Dokładamy do niej 600 000 zł (całość kosztuje ok. 1 000 000 zł) a ilość osób podróżujących nią stoi w miejscu. Osób korzystających w ubiegłym roku było: 30 000 , czyli za przejazd jednej osoby płacimy ... 20 zł. Przy czym najbardziej wykluczeni komunikacyjnie mieszkańcy (starsze, schorowane osoby) i tak z niej nie korzystają, bo trudność sprawia im dojście do przystanków. Zaproponowałem odejście od tego marnotrawstwa. Jeżeli chcemy pomóc najbardziej potrzebującym, stwórzmy miejski program w którym emeryt dostanie refundację przejazdu za taksówkę, gdy okaże np. wypis od lekarza, albo otrzymaną receptę. Nie możemy utrzymywać darmowej komunikacji! Giżycki podatnik nie może ponosić kosztów, za to, żeby turysta za darmo podróżował po Giżycku. W każdym turystycznym mieście, turysta płaci za komunikację, parkingi itd. Zacznijmy na turystach zarabiać.
- Per saldo miejskich inwestycji na minusie. Tu za przykład wziąć można obecnie trwającą inwestycję - budowę ulicy Róży Wiatrów. Koszt budowy drogi to ok. 4 500 000 zł. Ulica ta przewidziana jest do skomunikowania jednego(!!!), nowo budowanego bloku. Budujący tam deweloper nie partycypuje w koszty budowy, bo (jak twierdzi Burmistrz Iwaszkiewicz) są tam też inne działki, które z chwilą zakończenia budowy ulicy pójdą pod młotek. Problem polega na tym, że nawet sprzedając wszystkie pozostałe grunty znajdujące się przy tej ulicy, ich wartość nie przekroczy kosztów budowy czyli wspomnianych 4 500 000 zł. W takim wypadku (skoro wszystkie działki i tak sprzedamy deweloperom) należało ciężar budowy tej ulicy przenieść na dewelopera. Nawet (hipotetycznie) oddając te tereny deweloperowi za darmo pod warunkiem budowy miejskiej drogi, miasto w najgorszym wypadku wyszłoby na... zero. W rzeczywistości polityki Burmistrza Iwaszkiewicza wychodzimy jednak na wspomnianym minusie, wkładając więcej niż uzyskamy.
- Dotowanie zamiejscowych firm wypożyczających rowery i skutery, to zbędny wydatek. W ubiegłym roku Giżycko zapłaciło warszawskim firmom, łącznie 52 000 zł, żeby prowadziły u nas swój biznes i czerpały zyski z wypożyczania sprzętu. Dodatkowo firmy te, nie ponoszą żadnych kosztów dzierżawy miejsc i nie płacą podatków w Giżycku. Liczby nie kłamią - z "Miejskich Rowerów" korzystał .... 1% mieszkańców! Podkreślałem to na sesji, podkreślę też tutaj: Jestem gorącym zwolennikiem wypożyczalni rowerów, ale prowadzonej przez lokalną firmę, która swoje podatki zostawia w Giżycku. Pieniądze z tytuły dzierżaw takich działalności powinny do kasy miasta wpływać, a nie odwrotnie.
W świetle stale rosnącego zadłużenia Giżycka, które w 2019 roku wyniesie rekordowe 48 000 000 zł, a jednocześnie braku polityki oszczędnościowej (Plenerowe Kino Orange - 150 000 zł, rowery/skutery - 52 000 zł, darmowa komunikacja - 600 000 zł, powołanie drugiego wiceburmistrza - 130 000 zł, Biuletyn Moje Giżycko - 100 000 zł) zdecydowałem o nieudzieleniu wotum zaufania Burmistrzowi Iwaszkiewiczowi.