Od piątku dość głośno zrobiło się nt byłej fontanny na terenie Róży Wiatrów (vis a vis hotelu st. Bruno). Byłej, bo dwa dni temu fontanna zniknęła, a właściwie została wyburzona. Decyzja o jej wyburzeniu spotkała się z dość szeroką reakcją mieszkańców Giżycka, którzy w przytłaczającej większości krytycznie odnieśli się do całego zajścia. Postaram się skomentować to bardzo obiektywnie.
Z pewnością jest to ciekawe zjawisko dla socjologów, bo fontanna ta nie była w ostatnich latach szczególnie ulubionym miejscem spacerów, a przez swój zaniedbany wygląd (delikatnie pisząc) nie dostarczała ponadprzeciętnych walorów estetycznych. Tym bardziej może cieszyć reakcja mieszkańców, która dla mnie jest sygnałem, że jako społeczeństwo lokalne dbamy o historię tego miasta i zależy nam na zabytkach, nawet tych otrzymanych "wraz z dobrodziejstwem inwentarza".
Fontanna wymagała dogłębnej renowacji, co nie oznacza, że należało ją zburzyć. Uważam, że odpowiednio odrestaurowana mogła być prawdziwą atrakcją turystyczną, oddającą historyczny charakter tego miejsca, w zestawieniu z nowoczesnym budownictwem jakie ma tu stanąć w przeciągu następnych 6 lat. Mowa oczywiście o 7-piętrowym hotelu. Można być krytycznym co do wyglądu tego hotelu, jednak sam pomysł budowy infrastruktury na 1000 osób, odbieram pozytywnie i uważam, że będzie to ważna i kluczowa inwestycja z punktu widzenia rozwoju Giżycka.
Usunięcie tej fontanny dla mnie, przede wszystkim pokazuje jak dużym błędem była polityka kadrowa burmistrza Iwaszkiewicza, który obejmując urząd w 2014 roku zlikwidował stanowisko "Architekta Miasta". Ten etat powinien wrócić, a osoba na nim zatrudniona (młody odważny architekt z wizją, pomysłem, łączący budownictwo historyczne z potrzebami budownictwa XXI w.) być odpowiedzialna za wizję i wygląd miasta w perspektywie następnych dekad. Tego jednak nie ma i uważam to za błąd. Będę prosił burmistrza o ponowne rozważenie swojej decyzji.
Kiedy zobaczyłem zdjęcia zburzonej fontanny, nasunęło mi się do głowy kilka pytań, ale jedno podstawowe. Mianowicie; dlaczego nowy inwestor zaczyna prace budowlane od rozbiórki fontanny, podczas gdy na jego terenie jest istna dżungla, setki ton płyt betonowych i pozostałości fundamentów czekających na rozbiórkę, elementy niefunkcjonującego oświetlenia, a drzewa (które z pewnością będzie musiał wyciąć) jeszcze nie mają pozwolenia na wycinkę. Dlaczego więc zaczął od fontanny, która nie leży nawet w obrysie budynku? Zacząłem przeglądać dokumentację przetargową i ..... okazało się, że wyburzenia nie dokonał inwestor, lecz Urząd Miejski. W dokumentacji przetargowej Miasto Giżycko umieściło zapis, że zanim wyda nieruchomość inwestorowi na swój koszt dokona przeniesienia w inne miejsce, lub rozebrania fontanny. Zdecydowano się na tę drugą opcję.
Przez ostatnie 72 godziny wielu giżycczan, za pośrednictwem mojej skrzynki facebookowej poprosiło mnie o interwencję w tej sprawie. Wyburzenia już nie cofniemy, ale przesłałem burmistrzowi Iwaszkiewiczowi kilka ważnych pytań, z prośbą o odpowiedzi:
- Dlaczego zdecydowano się na rozbiórkę fontanny, a nie przeniesienie w inne miejsce?
- Dlaczego miasto w dokumentacji przetargowej nie zobowiązało inwestora, aby zachował fontannę lub "na własną rękę" przeniósł ją w inną lokalizację, co zwolniłoby Miasto z ciężaru poniesionych na rozbiórkę kosztów.
- Czy inwestor planuję odbudowę fontanny w stylu nawiązującym do jej pierwotnego wyglądu?
foto/Andrzej Nowak